wtorek, 29 lipca 2008

"Zimą" w upał

Środek lata, upał, czas najwyższy na odrobinę ochłody. Nic tak nie chłodzi jak „Zima” z „Czerech pór roku” A. Vivaldiego w transkrypcji na chór, w dodatku w wersji filmowej. Zanim ją jednak zaserwuję, kilka słów o wykonawcach. W komentarzu do poprzedniego posta PAK napisał o odnajdywaniu „przyjaciół przez dźwięk, słowo, czy obraz”. Zaprzyjaźniłam się na dobre z Laurence Equilbey i jej paryskim chórem „Accentus” właśnie w ten sposób: przez dźwięk z płyt „Transcriptions 1 i 2”, złożonych z opracowań utworów instrumentalnych na chór, i przez obraz – film pod tym samym tytułem. Laurence Equilbey wyszła spod skrzydeł samego guru europejskiej chóralistyki, dziś już dziewięćdziesięcioletniego Erica Ericsona, u którego studiowała w Sztokholmie. Stworzony przez nią w 1991 roku „Accentus”, który za chwilę nas zmrozi „Zimą”, niedawno gościł w Warszawie.
Film „Transcriptions” (dwie części, po ok. 45 minut każda) w reżyserii Andy’ego Sommera robi na mnie wrażenie wydobytego z krainy snów i marzeń, kręconego zza mgły, chwilami tylko powracającego do rzeczywistości (krótkie sceny przygotowań do koncertu). Jest scena, są kulisy, jest nowoczesna architektura oswojona za pomocą światła. Posłuchajmy "Zimy", popatrzmy na zimę i cieszmy się nią:
Antonio Vivaldi „L’hiver”, opracowanie Franck Krawczyk
L'hiver 1
L'hiver 2
L'hiver 3

PS. A jeśli ktoś się rozsmakował w chóralistyce na filmowo, polecam również transkrypcje utworów Samuela Barbera i Maurice'a Ravela.

4 komentarze:

PAK pisze...

Laurence Equilbey, wstyd się przyznać, znam tylko z YouTube'a. I to chyba dzięki Pani Kierowniczce. Oczywiscie o Accentusie i ich transkrypcjach różnych dzieł trafiało mi się słyszeć, ale jakoś na bliższe zapoznanie się brakowało czasu... Szkoda trochę...

Beata pisze...

Ja do niedawna też ich właściwie nie znałam (słyszałam wcześniej tylko nagranie muzyki skandynawskiej, zapamiętałam nazwę zespołu). Na dobre skusił mnie i wciągnął film "Transcriptions" (zresztą trafiłam na niego przeczesując stronę wytwórni Naïve ;-)

Anonimowy pisze...

Ależ piękne te linki! Słucham w zachwycie.

Beata pisze...

Cieszę się, Allla :-) Jak widać i słychać, Laurence to babka o dużej wrażliwości. No bo: Jaki pan, taki kram (a raczej: jaka pani, no ale wtedy już się nie rymuje).